13 lis 2013


Czasami nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie akceptują lub co gorsza wierzą w najbardziej idiotyczne pomysły, teorie, metody czy koncepcje w nauce, choć są one tak łatwe do obalenia, czy też przynajmniej zakwestionowania. W wielu przypadkach sam zdrowy rozsądek podpowiada, że z danym twierdzeniem jest coś nie tak. Niestety wiele teorii funkcjonuje przez lata w nauce zanim w końcu zostaną zdyskredytowane. Problem polega na tym, że wiele takich teorii pojawia się w odniesieniu do funkcjonowania człowieka, czyli głównie w psychologii, a to zwykle bezpośrednio przekłada się na rozwiązania prawne, na decyzje społeczne oraz bezpośrednio na życie poszczególnych jednostek (terapie).

Testy projekcyjne

Ostatnio natrafiałem w mediach na wiele informacji o osobach oskarżonych o molestowanie seksualne dzieci na podstawie rysunku dziecka. Sprawa wydawała się absurdalna, ale mimo to sprawdziłem o co chodzi z tymi rysunkami, które miałyby wskazywać, że dziecko jest molestowane. Natrafiłem na jakiś koszmar – testy projekcyjne. Testy projekcyjne to badania, w których terapeuta wnioskuje o stanie psychologicznym pacjenta na podstawie jego interpretacji wieloznacznych bodźców. Należą do nich między innymi: test Rorschacha, Kocha, TAT, rysunku postaci człowieka. Myślę, że nie ma potrzeby rozpisywał się nad niewyobrażalnym idiotyzmem tych metod i na czym on polega. Samo opisanie metody powinno ukazać jej idiotyzm. Tak więc test Kocha polega na interpretacji narysowanego przez pacjenta drzewa. Oto sposób interpretacji: powierzchnia plamiasta (kora brzozowa) - lęki, masturbacja; cieniowanie z prawej - łatwość kontaktu, cieniowanie z lewej - zahamowania, podatność na zranienia; pień szerszy z lewej – nie może uwolnić się od matki; narysowanie korzeni – brak szerokich poglądów i rozumienia całości, małe drzewo - młodzież przestępcza; dziupla -  trauma przeżyta w dzieciństwie. Przypomina to raczej wróżby z fusów niż psychologiczną metodę diagnostyczną. Wyniki takiego testu nie mają żadnej wartości diagnostycznej, ale za to istnieje duże niebezpieczeństwo, że terapeuta przypisze nam cechy psychiczne, jakie będzie chciał. Pomimo tego, że założenia testów projekcyjnych nigdy nie zostały potwierdzone empirycznie oraz tego, że pojawiło się wiele publikacji donoszących o szkodliwości tych testów (przypisywanie patologii zdrowym jednostkom) nadal są one często używane przez psychologów. Nie mam pojęcia jak ktokolwiek mógłby zaakceptować tak absurdalne metody, a tym bardziej dziwię się, że funkcjonuje to w środowisku naukowym. Potrafię zrozumieć (choć nie akceptuję) wymyślanie różnych fikcyjnych jednostek chorobowych czy niedorzecznych terapii w celu nakręcania psychobiznesu. Jednak nie rozumiem dlaczego wkroczyły i nadal funkcjonują w psychologii testy projekcyjne. Wymyślanie innych bzdur, jak na przykład odzyskiwanie wypartych wspomnień w wyniku terapii łączy się z zarabianiem pieniędzy. "Odkrywanie" molestowania seksualnego w pamięci pacjentów okazało się nieźle prosperującym biznesem, który nadal ma się dobrze. Na podstawie wspomnień odzyskanych dzięki takim terapiom w USA do sądów wniesiono tysiące oskarżeń. Skazano tysiące winnych i niewinnych ludzi. Prawdopodobnie w samych latach 80 zeszłego wieku około miliona ludzi uwierzyło w to, że byli w dzieciństwie molestowani seksualnie. W świetle najnowszych wyników badań nie jest możliwe odzyskanie wypartych wspomnień. Natomiast mnóstwo eksperymentów nad pamięcią dowiodło ponad wszelką wątpliwość, że możliwe jest generowanie i indukowanie fałszywych wspomnień.

Zygmunt Freud

Innym ciekawym przypadkiem jest Zygmunt Freud - znany na całym świecie psychiatra i neurolog. Stworzył on mnóstwo teorii i koncepcji, które miały ogromny wpływ na naukę w wielu obszarach - głównie w psychologii i psychiatrii. Jak obecnie wiemy fałszował on większości informacji o wynikach swoich terapii, by dopasowywać je do swoich kompletnie nieskładnych i nielogicznych teorii. Mimo tego, że fałszował wyniki badań to i tak dziwię się, że ktokolwiek przyjmował jego niedorzeczne teorie. Przykładem niech będzie choćby jego teoria kompleksu Edypa. Kompleks Edypa to, wg Freuda, powszechne zjawisko wśród dzieci 3-5 lat polegające na pragnieniu seksualnym względem rodzica płci przeciwnej. Nie wiem dlaczego od razu nie zakwestionowano tego dziwacznego pomysłu przecież w tamtych czasach było już wiadome, że dzieci są w tym wieku w latencji oraz że ze związków kazirodczych rodzi się często upośledzone potomstwo. Jeżeli ze związków kazirodczych rodzą się dzieci genetycznie obciążone to można się domyślać, że natura zabezpieczyła nas przed takimi sytuacjami i że jeśli się zdarzają, to należą raczej do patologii, a nie do normy. Dzisiaj właśnie takie zabezpieczenie przed kazirodztwem tłumaczy efekt Westmarcka. Mówi on, że istnieje zahamowanie seksualne u osób wychowujących się razem w dzieciństwie (negatywny imprinting seksualny). Potwierdził on badaniami, że osoby przebywające ze sobą w okresie niemowlęcym i wczesnego dzieciństwa rozwijają względem siebie silną awersję seksualną (prawdopodobnie awersja ta tworzy się poprzez zapach). Jest to naturalna ochrona przed chowem wsobnym. Nie mam pojęcia na podstawie czego Freud stworzył swoją teorię, być może uznał dramat Sofoklesa za wystarczające źródło informacji.

Konstruktywizm społeczny

Niesłychanym fenomenem głupoty i pseudonaukowości jest konstruktywizm społeczny. Kierunek ten zasadza się na przekonaniu, że wszystko czego ludzie doświadczają i opisują odbywa się poprzez pryzmat kultury w jakiej istnieją. Twierdzą, że nie istnieje prawda obiektywna i nie można zaobserwować obiektywnej rzeczywistości. Wszystko jest pewnym konstruktem, który jest różny dla różnych ludzi. Takie relatywistyczne podejście do rzeczywistości stoi w opozycji do nauki. Nauka (szczególnie nauki ścisłe) wyodrębniają zjawiska, które są obiektywnie prawdziwe (opisują obiektywną rzeczywistość). Przytoczę tu fragment recenzji książki Alana Sokala „Modne bzdury”, dotyczący krytyki konstruktywistów:
„Jako przykład pseudointelektualnych wywodów, nastawionych wyłącznie na oczarowanie czytelnika Sokal podaje pracę Jacquesa Lacana obszernie czerpiącą z terminologii matematycznej (np. pierwiastka z –1) w sposób całkowicie bezsensowny z punktu widzenia matematyki. Według konstruktywistów takie podejście jest dopuszczalne, a Lacan posługuje się symbolami matematycznymi w swoim własnym znaczeniu, nie wyjaśniając jednak celowości takiego zabiegu”.
W ten sposób każdy i o wszystkim może mówić kompletnie bez sensu, a ewentualne zarzuty zawsze odeprze stwierdzeniem, że posługuje się logiką i znaczeniami zaczerpniętymi z innej kultury lub też swojego osobistego doświadczenia. Relatywizm znaczeń promowany przez konstruktywizm daje nieograniczone możliwości wygadywania głupot. Można znaleźć wiele różnych idiotyzmów i  przykładów błędnego myślenia tego nurtu, ale chciałem skupić się na temacie, jakim jest pokazanie jak „nauka” potrafi czasem niedorzecznie i wbrew zdrowemu rozsądkowi tłumaczyć zachowania człowieka. Oczywiście wszelkie zachowania człowieka konstruktywizm społeczny opisuje jako uwarunkowane kulturowo. Myślę, że średnio inteligentny człowiek bez specjalistycznej wiedzy w tym temacie może stwierdzić, że jeżeli człowiek jest istotą biologiczną i jednocześnie żyje w społeczeństwie - więc i jedno i drugie ma wpływ na jego zachowanie. Nie ma tu jakby specjalnej potrzeby pokazywania dowodów  naukowych, by bronić takiej hipotezy, choć wielu z nich dostarcza na przykład: psychologia ewolucyjna, socjobiologia, ekologia behawioralna, czy genetyka. Nauki te dostarczyły wiele przejrzystych, spójnych i logicznych wyjaśnień zachowań człowieka stosując weryfikację swoich hipotez poprzez aparat matematyczny oraz metodologię naukową. Taki  dziwaczny twór jak ideologia gender może być świetnym przykładem, do jakich celów wykorzystuje się teorie konstruktywizmu.  Gender wzorując się na konstruktywizmie społecznym uważa, że płeć jest konstruktem społecznym zupełnie niezależnym od uwarunkowań biologicznych. Taka teoria idealnie wpasowała się w zapotrzebowanie feministek w ich walce o „równouprawnienie” (czyt. ujednolicenie) płci. W poście „Wzorzec męskości i kobiecości – stereotyp stworzony przez kulturę czy też naturalny podział uwarunkowany biologicznie” dowodzę jak bardzo ta koncepcja jest błędna. Konstruktywizm społeczny to zbiór pseudonaukowych i kompletnie irracjonalnych teorii produkowanych zwykle na potrzeby polityczne, czy też ideologiczne.


1 komentarze:

  1. Słyszałem niedawno, że niektórzy "naukowcy" doszli do przekonania, że jak dziecko boi się dentysty, to na pewno jest molestowane...

    OdpowiedzUsuń