Czasami
nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie akceptują lub co gorsza wierzą w najbardziej
idiotyczne pomysły, teorie, metody czy koncepcje w nauce, choć są one tak łatwe
do obalenia, czy też przynajmniej zakwestionowania. W wielu przypadkach sam
zdrowy rozsądek podpowiada, że z danym twierdzeniem jest coś nie tak. Niestety
wiele teorii funkcjonuje przez lata w nauce zanim w końcu zostaną
zdyskredytowane. Problem polega na tym, że wiele takich teorii pojawia się w
odniesieniu do funkcjonowania człowieka, czyli głównie w psychologii, a to
zwykle bezpośrednio przekłada się na rozwiązania prawne, na decyzje społeczne
oraz bezpośrednio na życie poszczególnych jednostek (terapie).
Testy projekcyjne
Ostatnio
natrafiałem w mediach na wiele informacji o osobach oskarżonych o molestowanie
seksualne dzieci na podstawie rysunku dziecka. Sprawa wydawała się absurdalna,
ale mimo to sprawdziłem o co chodzi z tymi rysunkami, które miałyby wskazywać,
że dziecko jest molestowane. Natrafiłem na jakiś koszmar – testy projekcyjne.
Testy projekcyjne to badania, w których terapeuta wnioskuje o stanie
psychologicznym pacjenta na podstawie jego interpretacji wieloznacznych
bodźców. Należą do nich między innymi: test Rorschacha, Kocha, TAT, rysunku
postaci człowieka. Myślę, że nie ma potrzeby rozpisywał się nad niewyobrażalnym
idiotyzmem tych metod i na czym on polega. Samo opisanie metody powinno ukazać
jej idiotyzm. Tak więc test Kocha polega na interpretacji narysowanego przez pacjenta
drzewa. Oto sposób interpretacji: powierzchnia plamiasta (kora brzozowa) -
lęki, masturbacja; cieniowanie z prawej - łatwość kontaktu, cieniowanie z lewej
- zahamowania, podatność na zranienia; pień szerszy z lewej – nie może uwolnić
się od matki; narysowanie korzeni – brak szerokich poglądów i rozumienia
całości, małe drzewo - młodzież przestępcza; dziupla - trauma przeżyta w dzieciństwie. Przypomina to
raczej wróżby z fusów niż psychologiczną metodę diagnostyczną. Wyniki takiego
testu nie mają żadnej wartości diagnostycznej, ale za to istnieje duże
niebezpieczeństwo, że terapeuta przypisze nam cechy psychiczne, jakie będzie
chciał. Pomimo tego, że założenia testów projekcyjnych nigdy nie zostały potwierdzone
empirycznie oraz tego, że pojawiło się wiele publikacji donoszących o
szkodliwości tych testów (przypisywanie patologii zdrowym jednostkom) nadal są
one często używane przez psychologów. Nie mam pojęcia jak ktokolwiek mógłby
zaakceptować tak absurdalne metody, a tym bardziej dziwię się, że funkcjonuje
to w środowisku naukowym. Potrafię zrozumieć (choć nie akceptuję) wymyślanie
różnych fikcyjnych jednostek chorobowych czy niedorzecznych terapii w celu
nakręcania psychobiznesu. Jednak nie rozumiem dlaczego wkroczyły i nadal funkcjonują
w psychologii testy projekcyjne. Wymyślanie innych bzdur, jak na przykład
odzyskiwanie wypartych wspomnień w wyniku terapii łączy się z zarabianiem
pieniędzy. "Odkrywanie" molestowania seksualnego w pamięci pacjentów
okazało się nieźle prosperującym biznesem, który nadal ma się dobrze. Na
podstawie wspomnień odzyskanych dzięki takim terapiom w USA do sądów wniesiono
tysiące oskarżeń. Skazano tysiące winnych i niewinnych ludzi. Prawdopodobnie w
samych latach 80 zeszłego wieku około miliona ludzi uwierzyło w to, że byli w
dzieciństwie molestowani seksualnie. W świetle najnowszych wyników badań nie
jest możliwe odzyskanie wypartych wspomnień. Natomiast mnóstwo eksperymentów
nad pamięcią dowiodło ponad wszelką wątpliwość, że możliwe jest generowanie i
indukowanie fałszywych wspomnień.
Zygmunt Freud
Innym
ciekawym przypadkiem jest Zygmunt Freud - znany na całym świecie psychiatra i
neurolog. Stworzył on mnóstwo teorii i koncepcji, które miały ogromny wpływ na
naukę w wielu obszarach - głównie w psychologii i psychiatrii. Jak obecnie wiemy
fałszował on większości informacji o wynikach swoich terapii, by dopasowywać je
do swoich kompletnie nieskładnych i nielogicznych teorii. Mimo tego, że
fałszował wyniki badań to i tak dziwię się, że ktokolwiek przyjmował jego
niedorzeczne teorie. Przykładem niech będzie choćby jego teoria kompleksu
Edypa. Kompleks Edypa to, wg Freuda, powszechne zjawisko wśród dzieci 3-5 lat
polegające na pragnieniu seksualnym względem rodzica płci przeciwnej. Nie wiem
dlaczego od razu nie zakwestionowano tego dziwacznego pomysłu przecież w
tamtych czasach było już wiadome, że dzieci są w tym wieku w latencji oraz że
ze związków kazirodczych rodzi się często upośledzone potomstwo. Jeżeli ze
związków kazirodczych rodzą się dzieci genetycznie obciążone to można się
domyślać, że natura zabezpieczyła nas przed takimi sytuacjami i że jeśli się
zdarzają, to należą raczej do patologii, a nie do normy. Dzisiaj właśnie takie
zabezpieczenie przed kazirodztwem tłumaczy efekt Westmarcka. Mówi on, że
istnieje zahamowanie seksualne u osób wychowujących się razem w dzieciństwie
(negatywny imprinting seksualny). Potwierdził on badaniami, że osoby
przebywające ze sobą w okresie niemowlęcym i wczesnego dzieciństwa rozwijają
względem siebie silną awersję seksualną (prawdopodobnie awersja ta tworzy się
poprzez zapach). Jest to naturalna ochrona przed chowem wsobnym. Nie mam
pojęcia na podstawie czego Freud stworzył swoją teorię, być może uznał dramat
Sofoklesa za wystarczające źródło informacji.
Konstruktywizm społeczny
Niesłychanym
fenomenem głupoty i pseudonaukowości jest konstruktywizm społeczny. Kierunek
ten zasadza się na przekonaniu, że wszystko czego ludzie doświadczają i opisują
odbywa się poprzez pryzmat kultury w jakiej istnieją. Twierdzą, że nie istnieje
prawda obiektywna i nie można zaobserwować obiektywnej rzeczywistości. Wszystko
jest pewnym konstruktem, który jest różny dla różnych ludzi. Takie
relatywistyczne podejście do rzeczywistości stoi w opozycji do nauki. Nauka
(szczególnie nauki ścisłe) wyodrębniają zjawiska, które są obiektywnie
prawdziwe (opisują obiektywną rzeczywistość). Przytoczę tu fragment recenzji
książki Alana Sokala „Modne bzdury”,
dotyczący krytyki konstruktywistów:
„Jako przykład pseudointelektualnych wywodów,
nastawionych wyłącznie na oczarowanie czytelnika Sokal podaje pracę Jacquesa Lacana obszernie czerpiącą z terminologii matematycznej
(np. pierwiastka
z –1) w sposób całkowicie bezsensowny z punktu
widzenia matematyki. Według konstruktywistów takie podejście jest
dopuszczalne, a Lacan posługuje się symbolami matematycznymi w swoim własnym
znaczeniu, nie wyjaśniając jednak celowości takiego zabiegu”.
W
ten sposób każdy i o wszystkim może mówić kompletnie bez sensu, a ewentualne
zarzuty zawsze odeprze stwierdzeniem, że posługuje się logiką i znaczeniami zaczerpniętymi
z innej kultury lub też swojego osobistego doświadczenia. Relatywizm znaczeń promowany
przez konstruktywizm daje nieograniczone możliwości wygadywania głupot. Można
znaleźć wiele różnych idiotyzmów i
przykładów błędnego myślenia tego nurtu, ale chciałem skupić się na
temacie, jakim jest pokazanie jak „nauka” potrafi czasem niedorzecznie i wbrew
zdrowemu rozsądkowi tłumaczyć zachowania człowieka. Oczywiście wszelkie
zachowania człowieka konstruktywizm społeczny opisuje jako uwarunkowane
kulturowo. Myślę, że średnio inteligentny człowiek bez specjalistycznej wiedzy
w tym temacie może stwierdzić, że jeżeli człowiek jest istotą biologiczną i
jednocześnie żyje w społeczeństwie - więc i jedno i drugie ma wpływ na jego
zachowanie. Nie ma tu jakby specjalnej potrzeby pokazywania dowodów naukowych, by bronić takiej hipotezy, choć
wielu z nich dostarcza na przykład: psychologia ewolucyjna, socjobiologia, ekologia
behawioralna, czy genetyka. Nauki te dostarczyły wiele przejrzystych, spójnych
i logicznych wyjaśnień zachowań człowieka stosując weryfikację swoich hipotez
poprzez aparat matematyczny oraz metodologię naukową. Taki
dziwaczny twór jak ideologia gender może być świetnym przykładem, do
jakich celów wykorzystuje się teorie konstruktywizmu. Gender wzorując się na konstruktywizmie społecznym uważa, że płeć jest konstruktem społecznym zupełnie niezależnym od uwarunkowań
biologicznych. Taka teoria idealnie wpasowała się w zapotrzebowanie feministek w
ich walce o „równouprawnienie” (czyt. ujednolicenie) płci. W poście „Wzorzec męskości i kobiecości – stereotyp
stworzony przez kulturę czy też naturalny podział uwarunkowany biologicznie”
dowodzę jak bardzo ta koncepcja jest błędna. Konstruktywizm społeczny to zbiór
pseudonaukowych i kompletnie irracjonalnych teorii produkowanych zwykle na
potrzeby polityczne, czy też ideologiczne.
Słyszałem niedawno, że niektórzy "naukowcy" doszli do przekonania, że jak dziecko boi się dentysty, to na pewno jest molestowane...
OdpowiedzUsuń