14 sie 2013


Większość reklam jest koszmarna, ale najbardziej denerwują mnie te, które traktują ich odbiorcę jak półgłówka lub też są robione przez półgłówków.  W reklamach tych występuje sztuczne namnażanie argumentów, które mają skłonić odbiorcę do zakupu danego produktu. Rozmnażanie korzyści płynących z posiadania reklamowanego produktu następuje poniższymi sposobami:

Rozmnażanie przez powtórzenie

Polega ono na powielaniu tego samego argumentu w taki sposób, by sprawiał wrażenie wielu korzyści. Przykład „zakup naszej maszyny oznacza dla ciebie: więcej czasu spędzonego z rodziną, możliwość spotkania ze znajomymi , dodatkowy czas na swoje hobby, możliwość zadbania o siebie, itp.” Jedyną korzyścią w tym wypadku jest zaoszczędzenie czasu, a wymienianie na co go wykorzystać daje możliwość nieograniczonego rozmnażania tej samej korzyści.

Rozmnażanie przez powiązania przyczynowo-skutkowe

Polega na wymienieniu kilku korzyści, które nie są odrębne, ale są ze sobą powiązane w sposób przyczynowo- skutkowy, czyli de facto przedstawiają  jedną korzyść. Przykład „jeżeli wdrożymy do pana firmy nasze oprogramowanie, to przełoży się to wymiernie na zyski firmy, zautomatyzuje to przetwarzanie danych, poprawi wydajność pracy, obniży koszty, itd.” Tak naprawdę to nowe oprogramowanie spowoduje zautomatyzowanie procesu przetwarzania danych, a to przełoży się na wyższą wydajność pracy, co pozwoli na obniżenie kosztów, a to oznacza większe zyski. Można tak mnożyć w nieskończoność argumenty na zasadzie jaką korzyść przyniesie poprzednia korzyść.

Rozmnażanie przez negację

Polega na produkowaniu argumentów, które gwarantują odbiorcy jakich niepożądanych skutków nie musi się obawiać. W ten sposób często z reklamy dowiadujemy się jakich strat nie poniesiemy zakupując dany produkt, zamiast jakie będziemy mieć z niego korzyści. Oczywiście w tym przypadku też namnażanie „korzyści” a dokładnie „braku szkód” nie ma granic. Przykładowo: zamiast reklamować, że wołowina z firmy X jest zdrowa i smaczna, dowiadujemy się, że nie zarazimy się chorobą wściekłych krów, nie ma ryzyka pasożytów, nie jest z mlecznych krów, itd. Nie dość tego, że pozornie zwiększa się ilość „korzyści” dla konsumenta to pojawiają się pytania czy nie zarażę się jakąś inną chorobą, jeśli mam gwarancję tylko na pasożyty i  chorobę Creutzfelda-Jacoba.  

Rozmnażanie przez niekompletną informację


Polega na podawaniu argumentu, który nie zawiera pełnej informacji potrzebnej do oceny czy rzeczywiście jest dla nas korzystny dany produkt. Przykład: „1 opakowanie preparatu magnezu firmy X starczy ci na 3 miesiące”.  Bardzo fajnie, że starczy mi na 3 miesiące, ale już mniej fajnie będzie, gdy w aptece pani zażąda ode mnie 500 zł za to opakowanie. I w drugą stronę - „1 opakowanie preparatu Y kosztuje tylko 9,9 zł” ale nie ma już podanej informacji, że ilość preparatu w 1 opakowaniu jest mikroskopijna. Najczęściej rozmnażanie przez niekompletną informację polega na podawaniu ilości bez ceny lub ceny bez ilości danego produktu.

5 komentarze:

  1. Nie zgadzam się, widać, że nie rozumiesz tego o czym piszesz. Po pierwsze nie widzę nic w tym co przytoczyłeś co pozwoliłoby by sądzić, że reklamodawcy nabijają nas w butelkę. Jeśli czegoś nie rozumiesz nie od razu musi oznaczać, że jest to głupie.
    Kilka uwag na świeżo. Każdy produkt produkuje się z myślą o zaspokojeniu potrzeb konkretnej grupy klientów (tzw. grupy docelowej). Po drugie marketing to właśnie między innymi przytaczane przez Ciebie "powtórzenia". Wylicza się specjalnie zalety produktu aby dotrzeć do wszystkich potrzeb docelowego klienta. Piszesz, że wystarczy powiedzieć "wołowina z firmy X jest zdrowa i smaczna" - nie zgadzam się - dla każdego klienta zdrowa i smaczna żywność jest czymś innym - stąd pokazywanie i mówienie o jak największej ilości cech produktu.
    Inną kwestią jest fakt, że dobra reklama to skuteczna reklama, a nie reklama która podoba się wszystkim i dociera do wszystkich. Ma dotrzeć do grupy docelowej. Jeśli jakaś reklama wydaje ci się głupia to znaczy tylko i wyłącznie, że nie jesteś grupą docelową produktu. To wcale nie oznacza, że jest zła, koszmarna, itp., itd. To tylko oznacza, że do Ciebie nie trafiła. Skuteczność reklamy i to czy jest ona "dobra", mierzona jest wpływem jej na chęć zakupu produktu przez grupę docelową. To tyle tak na szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowieku Twój komentarz całkowicie nie ma nic wspólnego z postem.
      Najpierw wytykasz autorowi coś czego nie napisał, a potem piszesz kompletnie na inny temat (na czym polega dobra reklama).

      Usuń
    2. Haha....ten komentarz potwierdza to co pisał autor posta, że istnieją takie osoby (półgłówki), które nie zauważają tej manipulacji argumentacją ale autor tego komentarza jest co najwyżej ćwiergłówkiem, ponieważ nadal nie widzi mechanizmu nabijania w butelkę pomimo tak jasnego objaśnienia zawartego w poście. Pozdrawiam;-)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem przekonany, że rozumiem dużo lepiej co napisałem niż Ty.
    Nie napisałem, że jest to głupie. Oczywiście, że jest to skuteczne dlatego może jest tak często stosowane. Inne przymiotniki zła, koszmarna itd. odnoszą się do odczuć w odbiorze, a nie do jej skuteczności. Nabijają nas w butelkę oznacza, że w/w sposobami wymieniają kilka argumentów dla których powinniśmy kupić dany produkt, a tak naprawdę jest to tylko jeden argument. Dlatego traktują odbiorcę jak półgłówka, który nie zauważy tej pozornej (fałszywej) ilości argumentów. Prościej już tego nie potrafię przedstawić, jeżeli tego nie jesteś w stanie zrozumieć to pewnie właśnie należysz to tej grupy docelowej nabijanej w butelkę.

    OdpowiedzUsuń