Większość reklam jest koszmarna, ale
najbardziej denerwują mnie te, które traktują ich odbiorcę jak półgłówka lub
też są robione przez półgłówków. W reklamach tych występuje sztuczne
namnażanie argumentów, które mają skłonić odbiorcę do zakupu danego produktu.
Rozmnażanie korzyści płynących z posiadania reklamowanego produktu następuje
poniższymi sposobami:
Rozmnażanie
przez powtórzenie
Polega ono na powielaniu tego samego
argumentu w taki sposób, by sprawiał wrażenie wielu korzyści. Przykład „zakup
naszej maszyny oznacza dla ciebie: więcej czasu spędzonego z rodziną, możliwość
spotkania ze znajomymi , dodatkowy czas na swoje hobby, możliwość zadbania o
siebie, itp.” Jedyną korzyścią w tym wypadku jest zaoszczędzenie czasu, a
wymienianie na co go wykorzystać daje możliwość nieograniczonego rozmnażania
tej samej korzyści.
Rozmnażanie
przez powiązania przyczynowo-skutkowe
Polega na wymienieniu kilku korzyści,
które nie są odrębne, ale są ze sobą powiązane w sposób przyczynowo- skutkowy,
czyli de facto przedstawiają jedną korzyść. Przykład „jeżeli
wdrożymy do pana firmy nasze oprogramowanie, to przełoży się to wymiernie na
zyski firmy, zautomatyzuje to przetwarzanie danych, poprawi wydajność pracy,
obniży koszty, itd.” Tak naprawdę to nowe oprogramowanie spowoduje
zautomatyzowanie procesu przetwarzania danych, a to przełoży się na wyższą
wydajność pracy, co pozwoli na obniżenie kosztów, a to oznacza większe zyski.
Można tak mnożyć w nieskończoność argumenty na zasadzie jaką korzyść przyniesie
poprzednia korzyść.
Rozmnażanie
przez negację
Polega na produkowaniu argumentów, które
gwarantują odbiorcy jakich niepożądanych skutków nie musi się obawiać. W ten
sposób często z reklamy dowiadujemy się jakich strat nie poniesiemy zakupując
dany produkt, zamiast jakie będziemy mieć z niego korzyści. Oczywiście w tym
przypadku też namnażanie „korzyści” a dokładnie „braku szkód” nie ma granic.
Przykładowo: zamiast reklamować, że wołowina z firmy X jest zdrowa i smaczna,
dowiadujemy się, że nie zarazimy się chorobą wściekłych krów, nie ma ryzyka
pasożytów, nie jest z mlecznych krów, itd. Nie dość tego, że pozornie zwiększa
się ilość „korzyści” dla konsumenta to pojawiają się pytania czy nie zarażę się
jakąś inną chorobą, jeśli mam gwarancję tylko na pasożyty i chorobę
Creutzfelda-Jacoba.
Rozmnażanie
przez niekompletną informację
Polega na podawaniu argumentu, który nie zawiera
pełnej informacji potrzebnej do oceny czy rzeczywiście jest dla nas korzystny
dany produkt. Przykład: „1 opakowanie
preparatu magnezu firmy X starczy ci na 3 miesiące”. Bardzo fajnie,
że starczy mi na 3 miesiące, ale już mniej fajnie będzie, gdy w aptece pani
zażąda ode mnie 500 zł za to opakowanie. I w drugą stronę - „1 opakowanie preparatu Y kosztuje tylko 9,9 zł”
ale nie ma już podanej informacji, że ilość preparatu w 1 opakowaniu jest
mikroskopijna. Najczęściej rozmnażanie przez niekompletną informację polega na
podawaniu ilości bez ceny lub ceny bez ilości danego produktu.
Nie zgadzam się, widać, że nie rozumiesz tego o czym piszesz. Po pierwsze nie widzę nic w tym co przytoczyłeś co pozwoliłoby by sądzić, że reklamodawcy nabijają nas w butelkę. Jeśli czegoś nie rozumiesz nie od razu musi oznaczać, że jest to głupie.
OdpowiedzUsuńKilka uwag na świeżo. Każdy produkt produkuje się z myślą o zaspokojeniu potrzeb konkretnej grupy klientów (tzw. grupy docelowej). Po drugie marketing to właśnie między innymi przytaczane przez Ciebie "powtórzenia". Wylicza się specjalnie zalety produktu aby dotrzeć do wszystkich potrzeb docelowego klienta. Piszesz, że wystarczy powiedzieć "wołowina z firmy X jest zdrowa i smaczna" - nie zgadzam się - dla każdego klienta zdrowa i smaczna żywność jest czymś innym - stąd pokazywanie i mówienie o jak największej ilości cech produktu.
Inną kwestią jest fakt, że dobra reklama to skuteczna reklama, a nie reklama która podoba się wszystkim i dociera do wszystkich. Ma dotrzeć do grupy docelowej. Jeśli jakaś reklama wydaje ci się głupia to znaczy tylko i wyłącznie, że nie jesteś grupą docelową produktu. To wcale nie oznacza, że jest zła, koszmarna, itp., itd. To tylko oznacza, że do Ciebie nie trafiła. Skuteczność reklamy i to czy jest ona "dobra", mierzona jest wpływem jej na chęć zakupu produktu przez grupę docelową. To tyle tak na szybko.
Człowieku Twój komentarz całkowicie nie ma nic wspólnego z postem.
UsuńNajpierw wytykasz autorowi coś czego nie napisał, a potem piszesz kompletnie na inny temat (na czym polega dobra reklama).
Haha....ten komentarz potwierdza to co pisał autor posta, że istnieją takie osoby (półgłówki), które nie zauważają tej manipulacji argumentacją ale autor tego komentarza jest co najwyżej ćwiergłówkiem, ponieważ nadal nie widzi mechanizmu nabijania w butelkę pomimo tak jasnego objaśnienia zawartego w poście. Pozdrawiam;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem przekonany, że rozumiem dużo lepiej co napisałem niż Ty.
OdpowiedzUsuńNie napisałem, że jest to głupie. Oczywiście, że jest to skuteczne dlatego może jest tak często stosowane. Inne przymiotniki zła, koszmarna itd. odnoszą się do odczuć w odbiorze, a nie do jej skuteczności. Nabijają nas w butelkę oznacza, że w/w sposobami wymieniają kilka argumentów dla których powinniśmy kupić dany produkt, a tak naprawdę jest to tylko jeden argument. Dlatego traktują odbiorcę jak półgłówka, który nie zauważy tej pozornej (fałszywej) ilości argumentów. Prościej już tego nie potrafię przedstawić, jeżeli tego nie jesteś w stanie zrozumieć to pewnie właśnie należysz to tej grupy docelowej nabijanej w butelkę.