17 paź 2013



Wczoraj oglądałem program, w którym czarnoskóry handlarz narkotyków opowiadał o swojej działalności handlowej w Detroit. Opowiadał o tym, że lepszymi kurierami roznoszącymi narkotyki są biali nastolatkowie niż czarni, ponieważ czarnoskórych policja częściej kontroluje. Stwierdził, że jest to okropna dyskryminacja. Jednocześnie pokazano statystyki, które przedstawiały, że 90% kurierów to czarnoskórzy, a tylko 10% to biali. Więc gdzie tu jest dyskryminacja? Policjanci mają realne powody by częściej sprawdzać czarnoskórych. Dyskryminacja byłby wtedy, gdyby statystyki pokazywały, że 50% kurierów jest białych i 50% czarnoskórych, a mimo to częściej zatrzymywanoby czarnoskórych (bez uzasadnionej przyczyny). Takich niesłusznych oskarżeń o dyskryminację można znaleźć mnóstwo, ale najczęściej spotyka się je ze strony feministek, które wciąż krzyczą o dyskryminacji kobiet na rynku pracy choć nauka już dawno wyjaśniła przyczyny dysproporcji płci na rynku pracy.

Na czym polega dyskryminacja na rynku pracy?

Dyskryminacja na rynku pracy polega na tym, że pracodawca podejmując decyzję o zatrudnieniu kieruje się przesłankami innymi niż kompetencje potencjalnego pracownika. To znaczy, że z powodu swoich uprzedzeń wybiera pracownika, który przyniesie firmie mniej korzyści (czyli de facto działa na niekorzyść firmy). W dzisiejszych czasach, gdy rywalizacja firm na rynku jest bardzo wyśrubowana, każda firma próbuje na wszelkie sposoby osiągnąć przewagę konkurencyjną. Gdyby dyskryminacja kobiet na rynku pracy istniała, to pewnie pojawiłyby się firmy, które by to wykorzystały, tzn. zatrudniałyby kobiety na stanowiskach dotychczas zdominowanych przez mężczyzn (bo przecież to nie kompetencje powodowały, że mężczyźni je zajmowali, tylko sam fakt bycia mężczyzną). Zyskiwałyby przez to przewagę konkurencyjną, zatrudniając kobiety jako bardziej wartościowe dla firmy, a w innych firmach niesłusznie dyskryminowane. W dłuższym okresie spowodowałoby to, że firmy kierujące się uprzedzeniami wobec kobiet zostałby wyparte z rynku lub też same w końcu zaczęłyby zatrudniać kobiety. Taki mechanizm pokazuje, że nie może istnieć na rynku pracy zjawisko jakiejkolwiek dyskryminacji w doborze pracowników, ponieważ powodowałoby to realne straty dla przedsiębiorstwa, a w dłuższym okresie prowadziłoby do jego upadku. Firma, aby utrzymać się na rynku nie może pozwolić sobie na dyskryminację, musi kierować się wartością pracownika, czyli korzyściami jakie mu przyniesie. Wolny rynek nie ma litości dla niewykorzystanych możliwości. Wiedzą o tym także pracodawczynie, które też preferują w wielu wypadkach mężczyzn. Myślę, że nawet najbardziej zagorzała feministka prowadząca swoją firmę będzie "dyskryminować" kobiety jak sobie policzy o ile więcej zarobi zatrudniając mężczyzn.

Dlaczego w jednych zawodach dominują mężczyźni a w innych kobiety?

Feministki uwielbiają przedstawiać statystyki, które pokazują, że pewne zawody są zdominowane przez mężczyzn. Problem w tym, że same statystyki nie wyjaśniają przyczyn takiego zjawiska. W związku z tym feministki twierdzą, że wynika to z dyskryminacji kobiet (na podstawie czego tak twierdzą – tego już wyjaśnić nie potrafią). Uważam, że lepsze wyjaśnienie takiego zjawiska dostarcza nam nauka, która jednoznacznie opisuje, że wynika to z różnic między płciami w cechach, zainteresowaniach, a przede wszystkim w odmiennych predyspozycjach do różnych umiejętności (post: Męskość i Kobiecość). Te uwarunkowane biologicznie różnice między mężczyznami i kobietami przekładają się na odmienne kompetencje,  a te na różne proporcje mężczyzn i kobiet w poszczególnych zawodach (istnieją zawody, gdzie dominują mężczyźni oraz takie, gdzie dominują kobiety). 
Nikogo nie dziwi fakt, że mężczyźni dominują w wojsku, policji, straży pożarnej, w kopalniach, w sporcie itp. Każdy jest w stanie bez problemu wyjaśnić, że jest to spowodowane naturalnymi predyspozycjami mężczyzn do tych zawodów (mężczyźni są silniejsi fizycznie, bardziej agresywni, skłonni do konkurencji itd.). Trudniej jest jednak wytłumaczyć dlaczego mężczyźni dominują w takich zawodach jak: menadżer, polityk, naukowiec, itd. To może nie być tak oczywiste, jeśli nie ma się głębszej wiedzy o różnicach między płciami, a szczególnie o różnicach w budowie ich mózgu (post: Męskość i Kobiecość). Na całe szczęście dzisiejsza nauka dokładnie nam to wyjaśnia. A mianowicie, każda z płci odmiennie wartości przypisuje tym samym osiągnięciom. Męskie dążenie do klasycznego, publicznie uznanego i podziwianego sukcesu zawodowego ma zasadnicze znaczenie dla szacunku mężczyzn dla samych siebie. Mężczyźni gotowi są na nadzwyczajne ofiary ze swojego szczęścia osobistego, zdrowia, czasu, związków przyjacielskich i uczuciowych w dążeniu do osiągnięcia i utrzymania władzy, pozycji i pieniędzy. Kobiety już nie. Większość z nich nie jest po prostu tak skonstruowana. Dla typowej kobiety to wszystko ma znacznie mniejsze znaczenie. Dlatego między innymi kobiety nie są chętne do wkraczania w takie zawody jak polityk, gdzie główną korzyścią jest władza. Dodatkowo polityka to brutalna walka, konkurencja i dominacja, czyli typowy świat mężczyzn. Gdyby polityka rzeczywiście polegała na służeniu społeczności lub pomaganiu ludziom, to pewnie kobiety szybko zdominowałyby ją, jako lepiej wyposażone do wykonywania takiej pracy. Kobiety potrafią lepiej czytać mowę ciał, rozpoznawać ukryte intencje oraz łatwiej i lepiej nawiązują relację z innymi dlatego dominują w takich zawodach jak psychologia, działy HR, działy Obsługi Klienta, pedagogika. Jeśli zaś chodzi o stanowiska kierownicze, to ważną umiejętnością jest decyzyjność (budowa mózgu kobiety sprawia, że jest jej trudniej niż mężczyźnie oddzielić emocje od rozumu, co zakłóca proces podejmowania decyzji). Dodatkowo mężczyźni mają lepszą umiejętność dostrzegania regularności i abstrakcyjnych relacji, co przekłada się na myślenie strategiczne niezmiernie ważne na wysokich stanowiskach kierowniczych (poza tym cechy takie jak dominacja i agresywność też odgrywają tu istotną rolę). Kobiety za to są znacznie lepsze od mężczyzn w umiejętnościach werbalnych dzięki, którym dominują w zawodach związanych z lingwistyką czy pedagogiką. Kobiety są też zorientowane na konkretne zadania,  bardziej cierpliwe i dokładne dlatego dominują między innymi w księgowości. Dodatkowo kobiety prawie na wyłączność mają profesje, gdzie mężczyźni zupełnie sobie nie radzą, czyli tam, gdzie potrzebna jest wrodzona opiekuńczość i troska o drugiego człowieka.
W wielu magazynach kobiecych można znaleźć argumentację autorek, że kobiety potrafią jednocześnie wykonywać kilka czynności, a że mężczyźni wolą się skupić na jednej rzeczy. Autorki podają to jako przewagę kobiet nad mężczyznami. Tylko trzeba zauważyć, że potrafią one wykonywać kilka czynności na raz, ale bardzo prostych (bo nie da się przeprowadzać skomplikowanych analiz matematycznych jednocześnie rozmawiając przez telefon i tworząc zaawansowane formuły logiczne w arkuszu kalkulacyjnym). Więc ta wielodzielność będzie przydatna do pewnych zawodów, a do innych bardziej przydatna będzie umiejętność skoncentrowania się na jednej lecz skomplikowanej czynności. Mężczyźni preferują pracę, w której mogą się skoncentrować na jednej rzeczy (dają się jej pochłonąć) i to właśnie powoduje, że uzyskują lepsze wyniki od kobiet między innymi na stanowiskach naukowych.

Dostępność pracownika – jedna z kluczowych kompetencji jaką pracodawca bierze pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o zatrudnieniu

Feministki uważają, że kobiety są dyskryminowane na rynku pracy z powodu ciąży. To tak jakby mężczyzna mierzący 160 cm czuł się dyskryminowany przez zawodowe kluby koszykarskie. Przecież w sytuacji, gdy kobieta zachodzi w ciążę wiąże się to z jej nieobecnością w pracy (od kilku miesięcy, do nawet 2 lat). Dla pracodawcy jest to jednoznaczne z dodatkowymi kosztami jakie poniesie na rekrutację osoby na jej zastępstwo oraz na jej wdrożenie  (im zastępowana osoba zajmuje wyższe stanowisko i wymaga wyższych kompetencji tym te koszty są wyższe). Więc czy w tej sytuacji preferowanie mężczyzny jest jakimś dziwnym uprzedzeniem, czy też rozsądnym, racjonalnym działaniem mającym przynieść firmie jak największe korzyści? Dlaczego feministki mają pretensję do wszystkich o to, że kobiety są tak, a nie inaczej uwarunkowane biologicznie?

Dlaczego kobiety zarabiają mniej na tych samych stanowiskach co mężczyźni?

Oczywiście feministki twierdzą, że powodem niższych zarobków kobiet jest jak zwykle dyskryminacja (dyskryminacja jest dla feministek odpowiedzią na wszystkie pytania). Na całe szczęście nauka i na to pytanie podaje logiczną odpowiedź. Mężczyźni i kobiety mają różne priorytety. Mężczyźni skupiają się głównie na gratyfikacji finansowej (mniej na innych sposobach gratyfikacji) przez co jest większa presja ze strony mężczyzn na wyższe płace. Kobiety mają szerszy wachlarz potrzeb. To znaczy, że oprócz elementu finansowego często równie ważna jest dla nich np. atmosfera w pracy, wystrój miejsca pracy, elastyczny czas pracy, możliwość szkoleń itd. To powoduje, że gratyfikacja pracy kobiet pojawia się w innych obszarach, a nie tak jak u mężczyzn skupia się prawie wyłącznie na finansach. Przykładem badawczym potwierdzającym te obserwacje jest eksperyment, w którym poproszono mężczyzn i kobiety o wykonanie takiego samego zadania. Za wykonanie tego samego zadania większość mężczyzn wolała otrzymać 100 zł premii, a większość kobiet wolała otrzymać pochwałę od przełożonego.
Dodatkowo różnice w zarobkach wynikają z tego, że mężczyźni częściej pracują w nadgodzinach oraz często w pracach zadaniowych wykonują zadania ponad normy (dodatkowo opłacane). W wielu korporacjach np. IT gdzie praca wiąże się z częstymi wyjazdami służbowymi kobiety same proszę o obniżenie podstawy wynagrodzenia w zamian za zwolnienie ich z tego obowiązku.

Dlaczego feministki wciąż przekonują wszystkich, że kobiety są dyskryminowane?

Dzisiejsze feministki nie mają nic wspólnego z sufrażystkami, które były dzielnymi kobietami walczącymi w słusznej sprawie. Dzisiejsze feministki to kobiety, które zazdroszczą mężczyznom ich męskości. Niesłusznie uznają cechy męskie jako lepsze od kobiecych i przez to chcą konkurować z mężczyznami w męskości. Ze względu na to, że męskość i kobiecość jest mocno uwarunkowana biologicznie (czyli, że rodzimy się już z pewnymi predyspozycjami zależnymi od płci) to ta ich - kompletnie nikomu niepotrzebna - rywalizacja jest skazana na porażkę, wiec sięgają po takie metody jak prawnie usankcjonowana dyskryminacja  (parytety), czy też programy zacierające różnice między płciami (np. program Równościowe Przedszkole). Do tych celów potrzebne jest im zjawisko dyskryminacji kobiet, które uzasadniałoby ich działania. Dlatego tak bardzo zależy im na tym, by w świadomości opinii publicznej ciągle utrzymywać i podsycać wrażenie istnienia dyskryminacji kobiet.


DODATEK


W 1989r. została wydana książka „Płeć mózgu” Anne Moir, David Jessel, która wyjaśnia dokładnie różnice między mężczyznami i kobietami. Książka jest oparta na badaniach prowadzonych przez wielu naukowców z całego świata (biologii, psychologii ewolucyjnej, genetyki behawioralnej, neurologii, psychiatrii i in.). Obecna wiedza całkowicie dyskredytuje dawne teorie, które wyjaśniały różnice w zachowaniu między płciami uwarunkowaniami społecznymi – oczekiwaniami rodziców, których postawy odzwierciedlały z kolei oczekiwania społeczeństwa (obecnie wiemy, że mają one jedynie charakter uzupełniający). Mimo to feministki nadal starają się negować biologicznie odmienne predyspozycje płci, ponieważ dostarczane przez naukowców dowody całkowicie niszczą ich obecną koncepcję dyskryminacji kobiet. Niestety uporczywy i trwający już wiele dziesięcioleci przekaz medialny feministek spowodował, że przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy jak ogromne różnice istnieją między płciami i bezmyślnie wierzy w istnienie dyskryminacji.

0 komentarze:

Prześlij komentarz