2 lis 2013



Dzisiaj oglądnąłem film, któremu dawałem maksymalnie 10 min swojego zainteresowania. Piszę o nim, bo mnie zaskoczył. Nie dlatego, że wytrzymałem dłużej niż 10 min, ale dlatego, że przez cały film nie przestawałem się śmiać. „Kocha, lubi, szanuje” opisane było jako komedia romantyczna, więc można się było spodziewać, że będzie to nudny film o przewidywalnej fabule i oczywiście zupełnie pozbawiony poczucia humoru. A on właśnie zaskakuje niesamowitym  poczuciem humoru. Dominuje komizm sytuacyjny równie szalony i zabawny jak w sztukach Ray’a Cooney’a. Dodatkowo doskonałe dialogi, znakomici aktorzy oraz zabawne rozwiązania inscenizacyjne. Film jest porządną dawką relaksu i zabawy na wysokim poziomie. Fabuła może nie była najbardziej oryginalna, ale jej wielowątkowość oraz sploty tych wątków budowały całkiem ciekawy obraz męskości rozrzuconej pomiędzy romantyka a cynicznego playboya. Daleki jestem od doszukiwania się tutaj morałów czy głębszych myśli. Tu chodzi o zabawę, a nie próby degradowania  filmu poprzez wytykanie mu sprzeczności, czy też mało edukacyjnego przesłania. Jeśli nie będziemy szukać dramatu w komedii oraz wyprzemy z pamięci ckliwą i patetyczną końcówkę filmu to będziemy mieli wspomnienie znakomitej zabawy wykraczającej ponad przeciętność.

0 komentarze:

Prześlij komentarz