Uważam, że
dyskryminacja ze względu na płeć jest objawem poważnej patologii. Generalnie
każdy rodzaj dyskryminacji powinien być zwalczany. To jednak nie przekonuje
mnie do szerzenia kłamstw jakoby różnice miedzy mężczyzną i kobietą nie
istnieją, a ewentualnie te, które zauważamy (czy też zostały zbadane) są
wynikiem tylko i wyłącznie innego wychowania mężczyzn i kobiet. Nie potrafię
przejść obojętnie obok tak absurdalnych stwierdzeń feministek, jak to, że chłopcy są bardziej agresywni od
dziewczynek bo tak ich wychowujemy albo, że w zawodach technicznych dominują
mężczyźni bo tak ich wychowujemy. Negowanie przez feministki czynnika
biologicznego jest dowodem na kompletny brak poszanowania logiki i zdrowego
rozsądku oraz wyraźnie ideologiczne podejście do zagadnienia.
Oto cytat z programu
„Równościowe Przedszkole” (str. 12)
„Płeć biologiczna, płeć kulturowa
Pojęcie gender bywa różnie tłumaczone na język
polski: czasem po prostu jako „rodzaj” (stąd np. pojęcie „edukacja rodzajowa”),
czasem jako społeczno-kulturowa tożsamość płci, płeć kulturowa lub płeć
społeczna. Zawsze jednak chodzi o to samo: o ile pojęcie płeć biologiczna
odnosi się do różnic w budowie ciała kobiet i mężczyzn, pojęcie gender odnosi
się do zwyczajów, stereotypów, nawyków i oczekiwań, a przede wszystkim do ról
płciowych, jakie kultura przypisuje kobietom i mężczyznom”.
Z tej definicji oraz całego programu wynika, że biologia wpływa na różnice miedzy płciami tylko w zakresie różnic w
budowie ciała, a wszystkie pozostałe aspekty męskości i kobiecości są już
kształtowane tylko i wyłącznie przez kulturę (wychowanie).
Wiele
identycznych opinii mówiących o braku biologicznych różnic pomiędzy płciami można
usłyszeć od znanych norweskich feministek i wykładowców Gender Studies na filmie dokumentalnym Haralda Eia: http://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg
Oczywiście nie
zaprzeczam, że kultura ma wpływ na kształtowanie się płci ale w przypadku takim
jak kształtowanie się cech, zainteresowań, predyspozycji typowych dla swojej
płci ma ona jedynie wtórny wpływ. Oznacza to, że średnio statystycznie kobiety
i mężczyźni rodzą się z typowymi dla swojej płci cechami, zainteresowaniami i
predyspozycjami a dopiero później poprzez proces wychowywania są one wzmacniane
lub osłabiane. Feministki
rozpowszechniają pogląd, że rodzimy się tacy sami a różnice między kobietami i
mężczyznami powstają tylko poprzez proces wychowania. Chciałbym zaznaczyć, że średnio
statystycznie oznacza, że nie wszyscy mężczyźni rodzą się zgodni ze wzorcem
męskości i nie wszystkie kobiety zgodnie ze wzorcem kobiecości. Fakt istnienia
pewnych biologicznych uwarunkowań dla każdej z płci nie oznacza, że człowiek
jest skazany na pewien z góry ustalony wzór życia. Biologiczne różnice między
płciami nie powinny stanowić także pretekstu do różnicowania prawa dla każdej z
płci. Niestety, jak pokazuje historia, nie wszyscy uważają to jako coś
oczywistego. Jednak z drugiej strony nie
można walczyć z dyskryminacją poprzez zaprzeczanie istnieniu odmiennych,
naturalnych uwarunkowań kobiet i mężczyzn. Nie tylko jest to w samo w sobie nie
właściwe (szerzenie kłamstwa) ale również zaburza skale problemu dyskryminacji
poprzez sztuczne wyolbrzymianie jej do niebotycznych rozmiarów. Takie podejście
generuje mnóstwo różnorodnych patologii. Na przykład zupełnie niepotrzebnie
przeznaczane są ogromne fundusze na tzw. politykę „równościową” w krajach
europejskich gdzie kobiety i mężczyźni od dawna są równi wobec prawa. Dowodem
jest choćby tzw. „paradoks norweski”. Przez dziesięciolecia w Norwegii prowadzono
politykę równościową, która głównie miała na celu zwiększenie ilości kobiet w
zawodach technicznych. Po kilku dekadach okazało się, że ilość kobiet w
zawodach technicznych wbrew oczekiwaniom zmalała ale za to wzrosła w zwodzie
pielęgniarki. Jest to jednoznaczny dowód na błędne założenia feministek jakoby
wychowanie kształtowało inne zainteresowania u mężczyzn i kobiet a nie
biologia. „Paradoks norweski” pokazuje także, że różne proporcje płci w różnych
zawodach nie wynikają z dyskryminacji. Negowanie biologicznych różnic między
płciami rodzi jeszcze gorsze pomysły takie jak program „Równościowe
przedszkole”, które wprowadza się w Polskich przedszkolach. Cały program – wszelkie zamieszczone w nim krytyki, uzasadnienia obecnej rzeczywistości, wnioski i proponowane metody bazują na przekonaniu, że męskość i kobiecość jest wymysłem czysto kulturowym. Każdy kto solidnie przeanalizuje ten program
zorientuje się, że przedstawione w nim podstawy i metody walki z dyskryminacją
nie polegają na nauce tolerancji do inności między płciami ale na zacieraniu
tych różnic.
Poniżej zamieszczam kilka dowodów na to, że
średnio statystycznie mężczyźni i kobiety rodzą się z typowymi dla swojej płci
cechami, zainteresowaniami i predyspozycjami. Poniższe dowody wskazują
jednoznacznie, że wzorce męskość i kobiecość ukształtowały się w kulturze na
bazie uwarunkowań biologicznych:
1) Dowody z eksperymentów społecznych
Przykładem walki z naturą były Kibuce czyli gospodarstwa Izraelskie, w których zlikwidowano podział ról na męskie i kobiece. Stworzono idealne dla feministek społeczeństwo bezpłciowe. Mężczyźni i kobiety wykonywali te same prace, wygląd był maskowany przez odpowiednie luźne stroje, kobiety nie malowały się, jedyne co różniło zachowanie kobiet od mężczyzn to był poród. Niestety ten system długo się nie utrzymał. Pokolenie wychowane bez narzuconych stereotypów męskości i kobiecości samo naturalnie powróciło do podziału ról płciowych, choć nikt ich wcześniej tego nie uczył. Dodatkowo badania przeprowadzone w 1951r. obaliły teorie o kulturowym uwarunkowaniu ról płciowych. Wykazały one, że w idealnie egalitarnym (pozbawionym ról płciowych środowisku) chłopcy częściej niż dziewczynki bawili się przedmiotami wymagającymi dużej siły fizycznej, częściej angażowali się w zabawy związane z ruchem i rywalizacją, a dziewczynki preferowały zabawy werbalne i związane z wyobraźnią.
2) Paradoks norweski
Przez dziesięciolecia w Norwegii prowadzono politykę równościową, która głównie miała na celu zwiększenie ilości kobiet w zawodach technicznych. Po kilku dekadach okazało się, że ilość kobiet w zawodach technicznych paradoksalnie wbrew oczekiwaniom zmalała ale za to wzrosła w zwodzie pielęgniarki. Jest to jednoznaczny dowód na błędne założenia feministek jakoby wychowanie kształtowało inne zainteresowania u mężczyzn i kobiet a nie biologia. Kobiety wolne od presji kulturowej podążyły za swoimi naturalnymi zainteresowaniami.
3) Dowód z obserwacji małych dzieci
Przez dziesięciolecia w Norwegii prowadzono politykę równościową, która głównie miała na celu zwiększenie ilości kobiet w zawodach technicznych. Po kilku dekadach okazało się, że ilość kobiet w zawodach technicznych paradoksalnie wbrew oczekiwaniom zmalała ale za to wzrosła w zwodzie pielęgniarki. Jest to jednoznaczny dowód na błędne założenia feministek jakoby wychowanie kształtowało inne zainteresowania u mężczyzn i kobiet a nie biologia. Kobiety wolne od presji kulturowej podążyły za swoimi naturalnymi zainteresowaniami.
3) Dowód z obserwacji małych dzieci
Większość z nas widzi ogromne różnice (powtarzalne) między małymi chłopcami i dziewczynkami zanim w jakikolwiek sposób mogłyby się tych różnic wyuczyć ze stereotypów. Np. małe niemowlę dziewczynka bardziej reaguje na twarz człowieka niż na wiszący przed nią przedmiot, dla chłopca niemowlęcia nie ma to różnicy (kobiecość nastawiona na drugiego człowieka, męskość nastawiona na świat przedmiotów).
Jest wiele różnic, jakie gołym okiem widzą rodzice między swoimi synami i córkami od pierwszych dni ich życia (zanim pojawią się czynniki kulturowe). Doskonałym przykładem jest zarzut feministek, że chłopcy są łobuziakami, że są aktywni, ruchliwi, chętni do rywalizacji dlatego, że dorośli im to narzucają, a dziewczynkom zakazują wyciszając je. Dosłownie w pojedyńczych przypadkach zdarza się, by jakiś rodzic zmuszał swojego syna by szalał, krzyczał, wdawał się w bójki. Chłopcy mają to w naturze, a rodzice lub panie przedszkolanki (dla bezpieczeństwa grupy dzieci) zwykle muszą działać wprost odwrotnie, czyli uciszać ich hałaśliwość, uspokajać, tonować ich szaleństwa a nie wzmacniać! (według gender jest odwrotnie)
4) Dowód z obserwacji rodzeństwa
Jeszcze innym przykładem z codziennego życia jest często spotykana sytuacja, gdy w rodzinie jest rodzeństwo np. dwóch braci różniących się wiekiem o rok. Wychowywani są w identycznych warunkach i w taki sam sposób, a jednak różnią się od siebie diametralnie (jeden jest bardzo męski, a drugi zniewieściały). Według gender taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo przecież środowisko (w tym przypadku najbliższe – rodzinne) oddziałuje na nich jednakowo, a jednak wynik jest różny.
5) Dowody medyczne
6) Dowód z logiki
Wzorce męskości i
kobiecości są różne w różnych kulturach tylko w zakresie ich atrybutów
zewnętrznych takich jak strój czy prawa. Wzorce męskości i kobiecości związane
z przypisywanymi mężczyźnie i kobiecie cechami, zachowaniami, zainteresowaniami
czy predyspozycjami są na całym świecie we wszystkich kulturach od
tysiącleci takie same co jednoznacznie
dowodzi, że mają one podłoże biologiczne.
Ze względu na to, że jest to dowód dający 100% pewność istnienia tzw. płci mózgu to należało go jakoś podważyć. W związku z tym znana feministka Margaret Mead sfałszowała dane na temat pewnego szczepu z Nowej Gwinei (Czambulów). Mead
napisała, że kobiety pełniły tam rolę społeczną mężczyzn i vice versa .
Mężczyźni mieli być więc potulni, lękliwi, zajmować się tańcem i pracami
domowymi; kobiety natomiast — silne, apodyktyczne, uprawiające rolę,
podejmujące ważne decyzje w plemieniu. Panować miał matriarchat. Istnienie jednego, małego plemienia gdzie wzorce męskości i kobiecości były odwrócone względem płci miały dowieść, że męskość i kobiecość jest kształtowana tylko i wyłącznie przez kulturę. Dla feminizmu
było to odkrycie na miarę przewrotu kopernikańskiego. Niestety, obserwacje innych antropologów nie potwierdziły tych rewelacji. Donald Brown pisał o Czambulach
w roku 1991 r.: "normą było wielożeństwo, mężczyźni kupowali żony, byli
silniejsi od kobiet i często je bili; nikt też nie wątpił, że to oni sprawują
rządy".
7) Dowody z ekologii behawioralnej zwierząt
Tysiące badania naukowych na przestrzeni kilkudziesięciu lat niezbicie dowodzą, że męskość i kobiecość jest uwarunkowana biologicznie. Badania dokładnie umożliwiły wyselekcjonowanie typowych cech i umiejętności męskich i kobiecych przy zastosowaniu narzędzi statystycznych (dokładny opis jak zostało to wykonane znajduje się w poście „Męskość i kobiecość”). Dodatkowo naukowcy potrafią wytłumaczyć dlaczego istnieją te różnice między mężczyznami i kobietami na podstawie budowy mózgu (wyjaśnienie proksymalne). Jest wiele dowodów naukowych z takich dziedzin jak: biologia, psychologia ewolucyjna, neurobiologia, psychiatria i in. ale nie będę ich tu przytaczał, ponieważ znam już sposób argumentacji feministek na dowody naukowe. Ograniczają się one do zaprzeczania ich istnieniu lub sugerowaniu, że są mało wiarygodne (błędnie przeprowadzone). Z tego powodu wolę by się odnosiły do wyżej wymienionych dowodów, których nie można potraktować tak wygodną kontrargumentacją.
Feministki nie mają ani jednego dowodu na poparcie swojej teorii
Chciałbym mocno zaznaczyć fakt, że feministki nie przedstawiają choćby jeden dowód na poparcie prawdziwości swoich twierdzeń. Zachęcam Państwa do przeszukania zasobów internetu lub innych źródeł w celu znalezienia choćby jednego dowodu na to, że płeć (męskość i kobiecość) jest kształtowana tylko i wyłącznie przez kulturę, a biologia nie ma na to wpływu. Jeśli ktoś z Państwa znajdzie taki dowód proszę o zamieszczenie go w komentarzach.
"Idea, wyrażona w zastąpieniu sex przez gender,
OdpowiedzUsuńjest zasadnicza dla feministycznego przedsięwzięcia
zlikwidowania wszelkich różnic między mężczyznami
i kobietami w rolach jakie odgrywają w społeczeństwie.
Jeśli z natury pewne talenty są przeważająco męskie
a inne przeważająco kobiece, wówczas ów projekt
jest nieporozumieniem. Stąd feministki upierają się,
że zróżnicowanie ról płci nie ma nic wspólnego z biologią.
Co jest tworem społecznej kultury, to może być zmienione.
Kultura to wszystko i Kultura może być zmieniona,
więc wszystkie męsko-kobiece różnice, inne niż ich
organy rozrodcze, znikną."
Melford E. Spiro, Gender and Culture...